Z Bangkoku planowaliśmy przedostać się do Chiang Mai, skąd mielismy zabukowany lot na Phuket. Pproblem jednak polegal na tym, ze do Chiang Mai miał nas zabrać pociąg, a ze względu na powodź, pociagi jadące na północ zostały odwołane. Z miasta trzeba było wydostać się mimo wszystko, dlatego postanowiliśmy, jak zreszta owego feralnego czasu wszyscy, jechać na wyspy. Całkiem przypadkiem zdecydowaliśmy sie na Ko Tao - o której to wysepce cośtam czytaliśmy, ale do konca za dużo nie wiedzieliśmy. Wybór okazał się strzałem w dziesiatkę: malutka, urocza wysepka o klimacie hippisowsko-backpackerskim. Dotarliśmy na Sairee Beach i wybraliśmy zakwaterowanie w postaci bungalowów, tzn drewnianych chatek, przy samej plaży; z werandami skierowanymi na morze, gdzie można było odpocząć i wyciszyć sie po bieganinie i stresie w Bangkoku.
Trafilismy na końcowkę pory deszczowej - codziennie padało, a rczej lalo, przez okolo 20 minut, o bardzo przypadkowych porach, nie dajacych sie przewidzieć. Poza tym - było pięknie!
Ko Tao jest doskonałym miejscem dla amatorów snorklingu, czy też nurkowania (przetestowane przez Anię; ceny wyrobienia licencji nurka należą do najniższych na świecie). Szczególnie polecanym miejscem do snorklingu są okolice wyspy Ko Pha Ngan, na którą można dopłynąć taksówką wodną. Ko Pha Ngan słynie z tego, że toczyła się na niej akcja powieści i filmu
The Beach; z jej szczytu rozpościera się niesamowity widok, ale żeby tam dotrzeć, trzeba najpierw przejść kilkaset metrowym przesmyku, zanurzając się po pas w morskiej wodzie, nie poddając się prądom morskim.
 |
Ko Pha Ngan |
 |
Witamy na Ko Tao, pierwszy rzuk oka na wyspę po przybyciu |
|
|
Spacer z Sairee Beach najkrótszą drogą na wschodnie wybrzeże wyspy wiedzie przez lasy deszczowe i krajobrazy przypominające serial "Lost".
 |
"Lost"? |
 |
Leniwe wieczory na Ko Tao |
 |
i bajeczne zachody słońca... |
 |
w odcieniu romantycznym... |
 |
i coś dla podniebienia... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz